Raz na jakiś czas jadę na weekend do Druskiennik - najbardziej znanego uzdrowiska na Litwie. Czasem mam wrażenie, że wraz ze mną jest tam pół Polski, ponieważ co druga rejestracja przed hotelem ma tablicę rejestracyjną ze znaczkiem PL. Plus jest taki, że Litwini przestali być obrażeni na Polaków i teraz standardem jest już polskie menu w restauracji czy obsługa hotelu mówiąca w naszym języku (a jeszcze 10 lat temu zupełnie tak nie było, jedynym "uznawanym" językiem obcym był rosyjski, po angielsku mówili raczej kiepsko). W tym poście zrelacjonuję jeden z zimowych wypadów.
Te najbardziej udane wyjazdy zawsze zaczynały się śniadaniem na słodko w kafejce Boulangerie - naprawdę niezłe makaroniki, które biorę też na wynos, świetna kawa i wypieki, jakie tylko moglibyście sobie wymyślić.
W Druskiennikach raczej nie będziecie się nudzić. Jeśli nie macie ochoty na pływanie, to możecie poszaleć na desce lub nartach. Snow Arena jest położona ok. 3 km od centrum Druskiennik. Wjedziecie tam kolejką spod Aquaparku lub dojedziecie własnym samochodem... i nigdy nie będzie problemu z zaparkowaniem, ponieważ miejsc postojowych po prostu nigdy tam nie brakuje. Jeśli ktoś z rodziny nie ma ochoty na białe szaleństwo, to może sobie posiedzieć w Aero Gallery - ulokowanej na ostatnim piętrze restauracji. Latem otwarty jest taras, z którego rozpościera się cudowny widok na panoramę całego miasta.


Mekką wszystkich wczasowiczów jest jednak słynny park wodny - ze strefą saun i barem tylko dla dorosłych, ogólnodostępną strefą z wavepool'em, zjeżdżalniami, kilkoma jacuzzi i saunami oraz strefami zabaw dla dzieci. Jeśli chcecie zostać na dłużej warto zatrzymać się w jednym z hoteli (Flores lub Aqua - poświęcę im jednak odrębny wpis). Restauracja znajdująca przy recepcji jest jedną z moich ulubionych w całym mieście - i wcale nie najdroższą (ok. 10-15 euro zapłacicie za sporą kolację z deserem i czymś do picia dla jednej osoby). Mają też przepyszne ciasta, ciastka i desery w zaskakująco niskich cenach (od 1 do 3 euro za sztukę - co najmniej 2-3 razy taniej niż w Polsce).








Jeśli jednak chcecie spróbować tradycyjnej litewskiej kuchni warto wybrać się do Forto Dvaras - miejsca czystego, klimatycznego, z którego rozpościera się piękny widok na tutejsze jezioro. Każda część restauracji poświęcona jest innemu regionowi Litwy, a kelnerki ubrane są w stroje ludowe. Bliny, cepeliny, kiszka: to przede wszystkim dla tych przysmaków warto tam zajechać.
Widok z wejścia do restauracji. A jeśli uda Wam się zaparkować samochód gdzieś w pobliżu, to warto uczynić sobie z tego miejsca bazę wypadową na wszelkiego rodzaju spacery po okolicy.
Prawie za każdym razem zatrzymuję się w innym hotelu. Tym razem był to hotel GODA. Położony obok sklepu Maxima, ale nie w samym centrum (co ma swoje plusy i minusy). Pokoje urządzone w dość surowym skandynawskim klimacie, są jednak przestronne i komfortowe. Łazienka przyzwoita, choć do luksusu jest jej daleko. Dużym plusem jest strefa spa znajdująca się na ostatnim piętrze. Mocno podgrzewane i oświetlone jacuzzi położone jest na zewnątrz - na dachu i robi wrażenie - szczególnie zimą, przy minusowej temperaturze, gdy pada śnieg. Wcześniej można się porządnie rozgrzać w jednej z dwóch saun lub skorzystać z minisiłowni. Kilka zdjęć z tegoż hotelu: